08 listopada 2008, 14:41
Utworzyłam tego bloga w konkretnym celu.Mianowicie żeby mieć z kim podzielić sie tymi przykrymi ale też dobrymi momentami w zyciu.Jak na razie w moim wystepuja tylko te złe.Chcociaz nie zawsze.Tyle tego jest ze nie wiem od czego zacząć:( ale postaram sie o niczym nie zapomniec i opisac wszystko:(
Miałam faceta. Mial na imie Robert i był ode mnie starszy 8 lat.Bylismy ze soba przeszło rok czasu.Było bardzo fajnie i chyba byłam szczęśliwa.Chyba? Nie napewno byłam szczęśliwa.Był taki kochany i wogole interesował sie wszystkim.Byłam poprostu tą jedyna.Do czasu. Po jakims czasie poznałam kolege roberta. Własciwie najlepszego przyjaciela:(Mial na imie Kamil. Rozmawialismy ze soba jak zwykli koledzyz czasem czułam ze to już nie tylko zwykly kolega.zaprzyjaźnilismy sie i było poprostu cudownie.Ale to co piekne szybko sie konczy.Zauwazyłam że kamil zaczął mnie inaczej traktować tzn nie tak jak traktuje sie tylko przyjaciołke.Któregoś dnia pokłóciłam sie z Robertem. Kamil jak dobry przyjaciel chcial podrzymac mnie na duchu i przegadalismy poł nocy przez telefon.Nagle usłyszałam takie słowa: Perełko musze Ci coś powiedziec.Przestraszyłam sie bo nie wiedzialam o co chodzi ale ciekawość nie dawała spokoju.Teraz zaluje ze wogole chcialam wiedziec co mial na mysli.Kamil powiedział mi że Robert mnie zdradzał.Ze wydzwanial do niego i chwalił sie jaki to on nie jest wspaniały ze zadna dziewczyna nie może mu sie oprzeć.Ta wiadomośc juz totalnie mnie zalamala.Oczywiscie zerwalam z Robertem i zostałam sama. Wylewałam łzy do poduszki przez miesiąc ale później usiadłam i pomyslalam: dziewczyno co ty najlepszego wyprawiasz?szkoda zycia na zale i wylewanie łez.Wziełam sie w garść.Oczywiscie nie przyszło mi to tak odrazu ale jakoś dałam rade.wracajac do Kamila.długie rozmowy po nocach zwierzanie sie i taka wieź miedzy nami doprowadziła do tego że zostalismy razem.Balismy sie oboje bo oboje zostalismy skrzywdzenia ale zycie to ryzyko.Kto nie ryzykuje ten nie ma.Przy Robercie sie tak nie czułam.Kamil był poprostu przecudowny.Taki kochany troskliwy miły szarmancki ehh mogłabym tak wymieniac w nie skonczoność. Ale ta piekna chwila trwała tylko chwile dokładnie 4 miesiące.Co było powodem ze to sie rozpadło? Nie wiem :( KAmil twierdzi ze odległość.Moze i ma racje bo to prawie 500 km ale to on od samego poczatku zapewnial mnie ze damy sobie rade.Od samego poczatku snulismy plany na przyszłość.Rozmawialismy o naszym wspolnym domu, o naszych dzieciach.O wszystkim o czym rozmawiaja ludzie którzy planuja zakladac dom, rodzinę.A teraz tak nagle to wszystko zgasło.Nie łatwo mi o tym pisac i nie potrafie zrozumiec tego co sie stało i chyba jeszcze długo nie bede mogła tego zrozumiec:( Wytłumaczy mi ktos co zrobiłam nie tak?